Dzień 2
Targi we Frankfurcie w porównaniu do styczniowych w Paryżu to jak gwiazda śmierci przy pistolecie na wodę. Zarówno jeśli chodzi o ilość wystawców jak również liczbę zwiedzających. Frankfurt rządzi.
Drugi dzień targów w Niemczech to znowu tłumy zwiedzających. Tym razem przybyło konkretnych klientów: co chwilę pojawiały się panie i panowie trzymający w dłoniach solidny sprzęt, z których buchały konkretne chmury. Widoczność spadła, za to w powietrzu zrobiło się gęsto od mieszanek przeróżnych aromatów.
Nasza ekipa na stoisko Inawery nadal dwoiła się i troiła rozmawiając z kolejnymi gośćmi i dając setki toreb z naszymi upominkami. Krówki znikały w zawrotnym tempie, podobnie jak w sobotę. Słowem: klasyka.
W niedzielę nie brakowało bardzo konkretnych rozmów biznesowych. Mieliśmy gości m.in. ze Szwecji, Rosji, Wielkiej Brytanii, Niemiec – co zaskoczeniem nie jest i o ile mnie pamięć nie myli z Pakistanu.
Z godnością wysłuchiwaliśmy pochwał nad naszymi aromatami
i uważnie notowaliśmy propozycje nowych (tak Thomas, o Twoich pomysłach też pamiętamy
).
W niedzielę targi trwały tylko do 18, po ośmiu godzinach targowania zabraliśmy się do rozkładania stoiska.]
Po godz. 21 bus był już zapakowany, a my poszliśmy na pożegnalną kolację do włoskiej restauracji.
Dzisiaj rano pół ekipy Inawery wyleciała do Polski, a reszta rozpoczęła podróż busem do kraju. Miałem szczęście być w tej pierwszej połowie.
To były wyjątkowo intensywne, ale fajne trzy dni. Mało spaliśmy, Frankfurtu w ogóle nie zobaczyliśmy, bo nie było kiedy, ale ta impreza na pewno nam się opłaci.
- dziękuje za relacje i zdjęcia.