Witam.
„ardbeg” musimy rozruszać ten temat, poszerzając go o temat odbioru smaków w zależności od stanu zdrowia i diety.
Tutaj zostawie miejsce i poproszę naszą szefową o opisanie jak odbierała smaki kilkanaście dni po operacji nosa.Ja natomiast opiszę jak sprawdziłem e-liquid wiśniowy.
Wracając z uropu zawędrowałem do zamku naszych magów, czyli do miejsca gdzie powstają „prototypy” e-liquidów.
Usiadłem w wygodnym fotelu, podano mi nowy atomizer bezmostkowy z zakropionymi kilkoma kroplami ponoć już dobrej wisienki.
Pociągnełem raz, drugi i ….............. porażka. Chmura jest, kop jest, smaku nie ma. Poprawka. Kilka kolejnych kropel ponoć już dobrej wiśienki. Raz, dwa i …............. Chmura jest jak była, kop jest bo być musi, smak....................., smak wody po opłuczonym dzbanku w którym kiedyś był kompot wiśniowy. Bardzo rozrzedzonej wody.
Magowie twierdzą że wisienka jest niezła, żona i córka wyczuwają zapach wiśni. A Irek nic, nul, zero.
Co jest ? Koniec testów. Konsternacja. Wszyscy intensywnie myślimy.
Wtedy przypomniałem sobie jak Gabrysia opowiadała jak jej smakowała czekolada z ogórkiem kiszonym w kilka dni po operacji nosa.
Ach więc to nos. A co z nosem Irka. Okulary na swoim miejscu to oznacza że nos jest, ale........
zapchany do granic możliwośći. Katar. Katarzyna była z nami na nartach ale katar dopadł Irka.
Co dalej?
Będąc w Czechach kupiłem sobie bardzo dobry napój energetyczny „Rodeo” mało gazowany, kwaśny i nie telepie jak odchodzi.
Jadąc do zamczyska magów wypiłem kilka takich puszek. Katar + spaskudzone napojem kubki smakowe i ponoć już dobra wisienka nie dla osób o podobym stanie zdrowia jak Irka.
Poszukałem w internecie i znalazłem kilka ciekawych artykułów:
http://kuchnia.wp.pl/mm/miszmasz/1093/2/1/dlaczego-nie-czujemy-smaku-gdy-mamy-katar-.htmlhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenia_smakuW google wpisałem :
katar a odczuwanie smaków.Jest jeszcze cała masa artykułów na interesujący nas temat.
Zrobiłem doświadczenie: wyjąłem z lodówki jogurt wiśniowy i truskawkowy. Zamknąłem oczy i palcami ścisnełem nos.
Poprosiłem córkę o nabranie jogurtu na łyżeczkę i nakarmienie nim tatusia.
Wiedząc że mam jogurt wiśniowy i truskawkowy kombinowałem który jest który. Odpowiedziałem. Córcia dranna jak jej tato zrobiła tatusiowi psikusa. Nakarmiła mnie starym jogurtem wanilowym i czekoladowym. Naprawdę nie czułem różnicy. (teraz ta mała cholera ma powód aby się z ojca nabijać)
Proszę napiszcie co o tym sądzicie.
Pozdrawiam. Irek.